RATUNEK DLA UST - JOHNSON`S KREM DO RĄK

Hej!

Nie, nie pomyliłam się w tytule posta...

Czy macie czasem tak, że kremując dłonie nawilżacie również usta tym samym produktem? 
Mnie się do zdarza dosyć często, a efekt jest taki, że odnajduję perełki.

Dziś właśnie o mojej perełce :
Absolutny fenomen i coś w co ciężko było mi uwierzyć.
Kilka lat temu, gdy jeszcze zima była okrutna, a śniegu było po pachy, nie mogłam sobie poradzić z ustami. Nie działało na nie kompletnie nic. Używałam przeróżnych kosmetyków, które nie dawały sobie totalnie rady. Pomadki, miody, wazeliny, peelingi... Mogłabym tak w nieskończoność wymieniać. Nic.

Byłam już tak zrezygnowana, że przerwałam walkę. Nawilżałam tak samo jak zwykle. 

Pewnego dnia, ułożyłam się do snu i nawilżyłam ręce właśnie wspomnianym kremem, a że wycisnęłam za dużo, to wtarłam spoooooorą warstwę w usta. Obudziłam się prawie z idealnymi ustami. 

NIE ŻARTUJĘ! 
Sama nie mogłam w to uwierzyć. Było to dla mnie tak niesamowite, że patrzyłam w lustro z niedowierzaniem. No cóż możecie wierzyć lub nie, ale naprawdę zadziałało... 


A żeby było śmieszniej - na me dłonie nie działa w ogóle,
 a dodatkowo denerwuje mnie konsystencja.
Macie takie perełki w swoich kosmetycznych skarbach? :)


Comments